Rytuał odcięcia nas od tego co złe 05.11.2020...

Tak wygląda wstęp do rytuału odcinającego od nas złych ludzi jak i złe sytuacje. Przy tym rytuale obecne były żywioły, czyli Woda, Ogień, Ziemia oraz Powietrze. Do wzmocnienia efektu użyłam również własnoręcznie przygotowanego olejku cyprysowego. Uczestnictwo w rytuale zapewni nam pomoc w życiu codziennym jak i ochroni nas przed toksycznymi ludźmi jacy staną nam na drodze do naszego szczęścia.


Rytuał odcięcia tego co złe złego

Pierwszy rytuał oczyszczający i ochronny 21.10.2020 Zielona Wróżka Beata


zielonawrozka.pl Blog

Dużo razem przeszłyśmy, dużo słuchałyśmy, ale najwięcej widziałyśmy krzywdy i nieszczęść ludzkich. Człowiek idzie ulicą, ciągle się gdzieś spieszy mija i spotyka dużo ludzi nie zwracając uwagi czy są szczęśliwi czy nie. Widzimy tylko ich opakowanie, samochody, mieszkania, dobre stanowiska….. tak łatwo nam jest ocenić drugą osobę nie znając jej. A co z ich wnętrzem, prawdziwym życiem, którego nie znamy patrząc na nich? Karty Tarota w dobrych rękach, empatycznego tarocisty są cudownym, ba przecudownym narzędziem do poznania człowieka, a dokładnie jego duszy. Karty tarota pokochałam od pierwszego rozkładu, od pierwszego dotyku papierowych kart. Świat Tarota jest jednym z najpiękniejszych światów.. Kiedy przy stawianiu kart widzisz wzmacniającą duszę aury i czujesz że pomagasz innym, że rośnie w nich nadzieja na lepsze jutro to chce się płakać i śmiać z radości. Babciu moja kochana tak bardzo jestem Ci wdzięczna, że wprowadziłaś mnie w ten świat pełen magii, świat tarota, Tarot zostanie moim przyjacielem do końca. Tarot wciągnął mnie bardzo, ale kiedy zaczęłam robić swoje pierwsze rytuały, kiedy poczułam pierwszy raz obecność żywiołów to oszalałam ze szczęścia. Kiedyś będąc u babci, przyszła cyganka którą wcześniej wspominałam. Wyjęła z pięknego haftowanego woreczka sztylet rytualny, a z siatki wyjęła śliczną szatę tau i powiedziała: Musisz się dziecko rozwijać, nie możesz stać w miejscu, tarot to nie wszystko, czasami potrzebne są rytuały. Od dziś przez siedem dni musimy wykonać dla zbłąkanej duszyczki rytuał oczyszczający, Zapraszam, powiedziała a ja ruszyłam za nią niewinnym krokiem i naprawdę zaczęłam się bać.


zielonawrozka.pl Blog

Weszłam do dużego pokoju gdzie były jeszcze inne dwie cyganki, na środku stał mały stoliczek przykryty czarnym obrusikiem. Na nim stała gruba i długa biała świeca i mniejsze świece poustawiane w innych miejscach. Było pięknie i magicznie, a zapach świec i ziół rozchodził się po całym pokoju. Wspaniały zapach, jeden z niewielu bez którego ciężko żyć. Białe świece reprezentują czystość i energie duchową – ogień. Na stoliku paliło się kadzidełko o zapachu różnym symbolizujące modlitwę ulatującą do moich żywiołów. Tuż obok na stoliczku stał puchar rytualny, trzy sztylety gdzie cyganka kazała mi położyć mój czwarty, wszystko na ołtarzyku było tak ułożone, że symbole żywiołów były ustawione w odpowiednie strony świata. Cyganki założyły swoje szaty tau i ja też. Zakładając taką szatę poczułam w sobie taką siłę i moc, że zapragnęłam jak najszybciej wykonania rytuału. Stanęłyśmy wokół ołtarzyka a moja cyganka potrząsnęła pięknym mosiężnym dzwonkiem na znak rozpoczęcia rytuału. Do tej pory znałam to wszystko z opowiadań teraz sama w tym uczestniczyłam, moim pierwszym rytuale Oczyszczenia i Ochrony.


zielonawrozka.pl

Cudowne zioła 20.10.2ł020 Zielona Wróżka Beata

Kocham wiosnę chyba jak każdy. Cieplutkie promienie słońca otulają Nas swoimi ramionami, chce się żyć, tańczyć i śpiewać. Kocham każdą porę roku i dziękuję Matce Naturze cudownymi rytuałami za nie. Wiosna jest taką porą roku która wydobywa ze mnie najwięcej wspomnień. Ciągle pisze o pięknych zielonych łąkach, pachnących trawą i kwiatami polnymi oraz ziołami. Zawsze z babcią zdejmowałyśmy buty i biegałyśmy boso po łąkach aby zrobić cudowne uziemienie. Uziemienie można robić każdą porą roku, ale wiosną jest najpiękniejsze. Stawałyśmy wtedy na środku łąki, opierałyśmy się plecami i zamykałyśmy oczy. Brałyśmy kilka głębokich oddechów i koncertowałyśmy się nad przepływem naszej energii przez nasze ciała. Znajdowałyśmy punkt na środku klatki piersiowej i wyobrażałyśmy sobie, że pięknie świeci różnymi kolorami. To był nasz punkt energii. Wyobraźnia szalała coraz mocniej i z tego punkciku wyrastały zielone korzonki które szły w dół mojego ciała aż do samych stóp, a później ukorzeniały się w ziemi. Czułam wtedy niesamowitą stabilność i połączenie z ziemią. Gdy czułam spójność z żywiołem, Ziemia pozwalała mi czerpać swoją energię a mojej spłynąć w jej głąb, w ten sposób oczyszczałam się i uzupełniam swoją energie. Zawsze to robiłyśmy rano, po to żeby reszta dnia była cudowna. I tak było.


zielonawrozka.pl blog zioła

Zbierałyśmy i suszyłyśmy zioła nie tylko na olejki i napary, ale również na cudownie pachnące woreczki, pełne silnej energii Matki Ziemi. Dla Nas i dla innych były to amulety, które pomagały w trudnych sytuacjach, które wspierały swoja energią w podjęciu trudnych decyzji, dawały spokój i rozkosz zmysłom. Później te woreczki rozwieszałyśmy na drzewach koło domu, chroniły nas przed złem. Wtedy wiedziałam że nikt i nic nie zrobi nam nic złego. Były szyte z lnu, a na drzewach wyglądały bajecznie- magicznie. Amulety były różno-kolorowe, miały zostać przyjacielem osoby potrzebującej, wiec wkładaliśmy w ich wykonie całe serce. Babcia zawsze szyła te woreczki, a szyjąc każdy woreczek uśmiechała się do nich jakby do maleńkich dzieci. Patrzyłam na nią i zastanawiałam się co ona tam widzi, co ją tak cieszy. Z czasem wytłumaczyła mi, że wkłada w ten sposób w woreczki cała swoją pozytywną energie, uśmiech i czyste serce. Najważniejsze jest to z jaką energia jest szyty taki woreczek. A później to co do nich wkłada. Kiedyś przyszła kobieta do babci bardzo smutna i zmęczona na swojej młodej jeszcze buzi. Usiadła przy stole i poprosiła o pomoc kart bo nie widziała co ma zrobić ze swoim życiem. Kobieta była na skraju wytrzymałości. Mąż kat w domu, to chyba najgorsza rzecz w życiu kobiety. Przez swojego oprawce była bita i gwałcona.



…. Łzy po policzku płynęły jej jak wodospad myślałam, że serce mi pęknie kiedy słuchałam. Nie mogła się od niego uwolnić, strach jej nie pozwał na to, a poza tym była sama na tym świecie i nikogo prócz swojego kata nie miała. Karty Tarota pokazały, że to nieszczęście jej się niedługo zakończy, że karma wróci do jej męża i będzie siała żniwo. Wiedziałam od razu, że trzeba chronić kobietę teraz nie przed jej mężem, ale przed kolejną startą. Stratą ostatniej osoby w jej życiu, której nie przeboleje. Babcia wiedziała co robić. W czasie rozmowy mojej z kobieta zaczęła przygotowywać słynną czekoladę, która koiła wszystkie rany. Gdy babcia przyniosła kubeczki cieplutkiej mikstury została z kobietą a ja poszłam do innego pokoju przygotowywać ziołowy amulet. W pokoju stał stół a na nim czarny obrus. Na obrusie z gałęzi brzozy był ułożony pentagram. Przy każdym ramieniu gwiazdy leżał kamień z narysowanym symbolem żywiołu. Przy każdym żywiole leżało jego dzieło. Przy żywiole wody miseczka z wodą, przy żywiole Ziemia- garstka wysypanej czystej ziemi poświęconej wcześniej wodą z solą . Na środku leżały suszone zioła potrzebne do rytuału i do woreczka: wiciokrzew, słonecznik, pelargonia, goździk i szałwia.

Zapaliłam kadzidło, oczyściłam siebie, i narysowałam sobie znak ochronny na czole, zapaliłam każdą świecę przypisana żywiołowi . Zapalając świece zaprosiłam każdy żywioł do swojego rytuału. Jak poczułam już że są ze mną wypowiedziałam zaklęcie. Wsypałam zioła do woreczka i mocno zawiązałam. Woreczek natchnęłam energią każdego żywiołu, pobłogosławiłam wodą z solą. Podziękowałam żywiołom, że były ze mną i odprowadziłam ich do swojego świata.


pentagram, rytuały zielonawrozka.pl

Oddalam woreczek umęczonej kobiecie i poprosiłam ja o cierpliwość. Teraz jej los został w rękach wszechświata. Woreczki były cudowne pachnące jak łąka na wiosnę, kochałam je a każdy miał swój cel jak uszczęśliwić innych, potrzebujących. Do tej pory noszę je przy sobie są to moi przyjaciele, którzy dają mi poczucie bezpieczeństwa.

Kobieta wróciła odmieniona spokojna, zadbana ale smutna. Podziękowała mi i mojej babci z całego serca. Całowała, przytulała…… Karty się nie myliły, mąż kobiety umarł w niedługim czasie od jej wizyty u nas. Została sama ale łatwo było jej się pogodzić ze śmiercią męża. Miała siłę aby pokonać łzy i smutek. Teraz walczy o swoje szczęście, którego w życiu nie zaznała …Jej radość była dla Nas największą zapłatą…

Mój przewodnik życiowy 20.10.2020r.



Zostało 12 dni do Święta Zmarłych, a ja dziś w nocy postanowiłam wypić z moja ukochaną babcią kubek gorącej czekolady zaprawianej szczyptą papryczki chili i odrobiną przepięknych słów, delikatnych, nieszkodzących nikomu zaklęć. Pamiętam jak z babcią robiłyśmy i piłyśmy taka czekoladę. Zapach jej był w całym domu a ja czułam się błogo jak w jakimś niesamowitym świecie magii. Dziś w nocy ja zaprosiłam moją babcię na taka czekoladę. Jak wszyscy już zasnęli zeszłam po cichutku na dół rozpaliłam w kominku i zapaliłam białe świece. Cichym głosem wyszeptałam : zapraszam babciu, zrobię naszą przepyszną czekoladę i pogadamy sobie jak zawsze. Poszłam do kuchni wyjęłam garnuszek i zaczęłam rozpuszczać w kąpieli wodnej gorzką czekoladę. Zapach zaczynał się wydobywać z garnuszka na całą kuchnie i pokój. Poczułam nie tylko zapach, ale i cudowny powiew na mojej twarzy. Uśmiechnęłam się sama do siebie i powiedziałam głośno: zaraz będzie gotowa! Dodałam szczyptę chili ze słowami zaklęcia, zamieszałam jeszcze kilka razy drewnianą łyżeczką w garnuszku i rozlałam gorącą czekoladę do dwóch kubeczków. Postawiłam na stoliczku przy kominku, usiadłam wygodnie w fotelu i wzięłam cudowny niezapomniany łyk przepysznej czekolady. Wspominałyśmy z babcia nasze magiczne przygody, ludzi którym pomagałyśmy całym sercem. Łąki pełne ziół, nasze czary w tajemniczej kuchni babci. Przypominałyśmy sobie słowa zaklęć które często używałyśmy. Uwolniłyśmy łzy radości i szczęścia. Cudowne, piękne uczucie. Cudowna i spokojna twarz babci patrzyła na mnie z taka miłością – nigdy jej nie zapomnę. Gdy wzięłam ostatni łyk zimnej już czekolady zegar wybijał 4 rano… Pora spać babciu, trochę dziś zaszalałyśmy. Kominek wygasł, ja poszłam do łózka spać szczęśliwa i spokojna…..babcia wróciła do siebie.



Babcia nie żyje już 15 lat a ja potrafię się z nią spotkać wtedy kiedy ją bardzo potrzebuje. Nigdy mnie nie zawodziła i nie zawodzi teraz. Moja babcia, mój Mistrz.

Kontakt z naszymi przewódcami duchowymi jest nam bardzo potrzebny, nie możemy ich się bać musimy się cieszyć, że są z nami tak blisko. Przewódca duchowy to dusza na wysokim poziomie rozwoju która korzysta ze swojej mądrości, aby móc nam pomagać. Zawsze Kochani bądźcie gotowi i otwarci na pomoc przewodników. Najczęściej przewodnicy duchowi to członkowie rodziny lub przyjaciele. Miłość która powstała miedzy nami i bliskimi nigdy nie umiera. Przy odpowiednim rytuale możemy się nimi spotkać na pyszną gorącą czekoladę.

Wpis ten dedykuje moim cudownym przyjaciółką, które mają swoich przewodników duchowych i uczą się z nimi żyć.

Sylwuniu i Beniu, to dla Was.

Geneza Zielonej Wróżki

Za siedmioma lasami… hmm, niestety tak kolorowo nigdy nie było. Urodziłam się w Warszawie ponad cztery dekady temu. Żyłam jak większość z nas, choć czasem przydarzały mi się różne niewyjaśnione historie. Miałam 15 lat kiedy moja babcia poznała mnie z prawdziwą kulturą Cygańską, i tam pierwszy raz w życiu postawiłam karty cygańskie. Na Warszawskiej Pradze mieszkała całe życie moja babcia i w tej samej kamienicy mieszkali również prawdziwi Cyganie. Piękne stroje i biżuteria zachwycały mnie, nie mogłam się na nich napatrzeć…. Zawsze siadałam gdzieś z boku i przyglądałam się jak pięknie tańczą i wróżą… i wtedy podeszła do mnie najstarsza cyganka która zaproponowała mi, że wtajemniczy mnie we wszystko….. i od tego się zaczęło, najpierw karty cygańskie, później tarot a następnie zaklęcia uroki i rytuały. Z roku na rok pogłębiałam swoje wiedze, magia bardzo mnie pochłonęła, tak, że zapomniałam o realnym życiu. Idąc chodnikiem widziałam w pękających płytach chodnikowych pismo runiczne, zaczęłam się cieszyć z deszczu bo wiedziałam, że jest to najcudowniejszy żywioł, Woda. Moja ukochana babcia wprowadzała mnie w magie zielarską. Babcia przeprowadziła się pod Warszawę, wiec gdy tylko było lato jechałam do niej jak na skrzydłach, wiedziałam że moje wakacje będą pełne magii, którą tak mocno pokochałam. W tym czasie nauczyłam się magii zielarskiej, chodziłam z babcią po łąkach zbierałyśmy zioła, suszyłyśmy je na słońcu a później używałyśmy je do robienia cudownych olejków miłosnych i jeszcze wielu innych które miały wiele zastosowań w rytuałach.


zielonawrozka.pl

Wieczorami przyjeżdżali nasi cudowni Cygańscy przyjaciele z którymi siadałyśmy przy ognisku i wróżyłyśmy z kart, oraz robiłyśmy rytuały przy pięknych śpiewach i tańcach. Te chwile są nie do zapomnienia. I tak mijał rok za rokiem, a ja coraz bardziej poznawałam magie i karty. Pamiętam swój pierwszy raz jak do babci przyszła kobieta z prośba o pomoc kart, wtedy moja babcia przekazała mi los tej kobiety w moje ręce. Stawiając jej karty wiedziałam, że teraz ja jestem odpowiedzialna za jej szczęście, za jej porażki w życiu, za jej łzy szczęścia i smutku. Była to kobieta nieszczęśliwie zakochana, karty widziały jej wybranka jako mężczyznę bardzo lubiącego towarzystwo kobiet. Mimo tego kobieta gotowa był zrobić wszystko aby zdobyć go i mieć go tylko dla siebie, w tym właśnie momencie zrobiłam również mój pierwszy rytuał spętania miłosnego pod okiem babci. Wszystko się dobrze skończyło i jak w bajkach jest napisane ja tez byłam miód i wino piłam.

Translate »
fb-share-icon